Grzegorz Fecko rozpętał dyskusję o Nowym Sączu za 30 lat. Jaki będzie?

Źródło: sadeczanin.info
Kampania wyborcza to dobry czas, by wybiegać w przyszłość. Tę najbliższą lub nieco dalszą. Nowosądecki radny Grzegorz Fecko wybrał datę 2054. Czyli równo za trzydzieści lat. Skąd akurat taki pomysł?

Grzegorz Fecko

Na swoim profilu społecznościowym radny Grzegorz Fecko pyta sądeczan jak widzą Nowy Sącz za 30 lat. Skąd panu przyszedł do głowy ten pomysł?
– Kilka tygodni temu jeden z kolegów, który wie, że startuję w wyborach, zadał mi pytanie: jak ty widzisz to twoje miasto za 30 lat? No i mnie zaskoczył. Mówię – wiesz, ale to nie jest sprawa jest dla radnego, zacząłem tłumaczyć, że to strategia, to jest poważny dokument, no ale potem mówię – słuchaj Marcin, ciekawe pytanie, ale ja zadam je mieszkańcom.

Stąd pomysł szkoły na Helenie, stąd koncepcja sądeckiego Zakrzówka. Zakrzówek, to wyrobisko w Krakowie, które woda w pewnym momencie zalała i okazało się, że tam jest raj na ziemi dla płetwonurków i świetne miejsce wypoczynkowe. Dlaczego nie wykorzystać tego, co i my mamy, by nie musieć jeźdić do Starego Sącza? Chodzi o to, żeby miasto też zaoferowało usługi wypoczynku i rekreacji takie, żeby można też było się spełnić w wakacje, nawet na popołudnia, jeśli ktoś pracuje w lecie.

Jak Pan sądzi, czy za 30 lat  będą już gładkie ulice w Nowym Sączu?
– Jeśli remonty będą posuwały się w dotychczasowym tempie, boję się, że nie. Chociać dużo się robi, uważam, że trzeba robić jeszcze więcej i szukać na to pieniędzy, oglądając inne wydatki, łącznie  z dużym stadionem Sandecji. Pytanie, czy on musiał być taki duży, postawiam mieszkańcom, natomiast właśnie na ulicach trzeba się skoncentrować, Mamy zapóźnienia, nie nadążamy za naturalną destrukcją  dróg, nie nadążamy z tymi remontami, taka jest prawda, nie oszukujmy się

W którą stronę już teraz powinniśmy się kierować, żeby dojść tam za te 30 lat?
– Krokiem w przyszłość jest na pewno nowe połączenie kolejowe, to jest duża szansa dla Nowego Sącza. Przedsiębiorcy pewnie będą musieli się liczyć z tym, że trzeba będzie poprawić warunki płacy, ale z drugiej strony dla kogoś, dla kogo teraz wyzwaniem jest studiowanie w Krakowie, a chce jednak mieć Kraków, bo tam jest według niego jest więcej kierunków, żeby już się nie spierać o poziom, to wtedy może tam dojeżdżać z biletem miesięcznym.

To mi się marzy, żeby nasza młodzież, te dzieci, które za chwilę będą młodzieżą, właśnie w ten sposób mogły studiować, żeby jechali tę godzinę, w jedną i drugą stronę. Będziemy skomunikowani z dużą metropolią, z Krakowem, gdzie oferta teatrów i innych usług jest bardzo wysoka, jeśli chodzi o kulturę. Na to liczę.

A „sądeczanka” będzie już za 30 lat?
– Myślę, że tak. Będzie sądeczanka, będzie jako droga GP, główna, przyspieszona. To nie będzie ekspresówka, bo myślę, że za bardzo skoncentrowaliśmy się te kilkanaście lat temu na ekspresówce. Powinna w takim kształcie teoretycznie wystarczyć, bo jeśli nie będzie miała zbyt wielu skrzyżowań, poprowadzi płynny ruch i z 50 do 60 minut obecnie, będzie spokojnie 30-35 minut do Brzeska, do węzła autostrady, a to oznacza, że przyspieszymy czas podróży Nowy Sącz-Kraków. 

Za 30 lat Nowy Sącz pozostanie w swoich granicach czy nieco się powiększy?
– To będą decyzje polityczne, więc nie będę spekulował, natomiast moim zdaniem to nie ma znaczenia, mamy takie przypadki jak Wałbrzych i Boguszów Gorce, miejscowości leżące tuż przy sobie na Górnym Śląsku, czy Trójmiasto, gdzie w Gdańsku nikt nie myśli, żeby wchłonąć Sopot, czy żeby Gdynia, żeby była połączona z Gdańskiem.

Mają swoją filozofię komunikacyjną, mają obwodnicę. My też tak myślimy. Mnie nie przeszkadza, że ktoś jest ze Starego Sącza albo z Podegrodzia, bo my i tak jesteśmy Sądeczanami. Kwestie administracyjne zostawiłbym na boku, ważne jest, żebyśmy umieli ze sobą rozmawiać. (tomasz.kowalski@sadeczanin.info) Fot. Grzegorz Fecko